Autor: Szydera Zła Niedobra
W samo południe – wspaniałe dzieło ludzkiej, nieskrępowanej niczym wyobraźni.
Czy znajdzie się w ogóle ktoś, kto nie kojarzy motywu Alicji uwięzionej w Krainie Czarów? Znałem go i ja, lecz jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że chyba nigdy tej książki nie przeczytałem, a przynajmniej nie pamiętam, bym miał ku temu okazję. Postanowiłem więc w ostatnim czasie nadrobić tę lekturę.
Co myślę o tej pozycji? Cóż, choć uznano ją za klasyczną opowieść i w wielu miejscach podkreśla się jej ponadczasowość, to jednak nie polecę jej każdemu. Nie jest to pozycja dla ludzi mocno stąpających po ziemi, którzy dawno zapomnieli o żyjącym głęboko w ich wnętrzu dziecku. A może się mylę i to właśnie oni powinni tę historię przeczytać, by na nowo odkryć w sobie dziecięcą radość i ciekawość, które może zbyt szybko zostały pochłonięte przez rutynę i codzienność dorosłości? Można polemizować.
Kreacja dziwacznego świata pełnego absurdów zdumiewała i niejednokrotnie wprawiała mnie w osłupienie swoją zwariowaną błyskotliwością. Przedstawiane sytuacje czy postaci były cudaczne, poszczególne dialogi pokręcone i na pierwszy rzut oka irracjonalne, a jednak wszystko tam „trzymało się kupy”. Rozmowy pomimo swojej onirycznej natury o dziwo miały sens i właśnie w tym tkwi urok całej tej powieści.
Mamy przecież tutaj do czynienia ze światem snów, w którym nawet te najbardziej absurdalne czyny i decyzje mają rację bytu, prawda? Każdy z nas był w sytuacji, gdy tuż po po przebudzeniu zdał sobie sprawę z tego, jak niedorzeczna była historia, która rozgrywała się w naszej głowie. Jednak uczestnicząc w niej, wszystko wydawało się być jak najbardziej na miejscu. I właśnie taki efekt uzyskał Carroll w swojej książce, w której choć wszystko jest dziwaczne i abstrakcyjne, doskonale odnajduje swoje miejsce, pasując do siebie jak poszczególne elementy układanki.
Przyznam, że sam nawet nie wiem kiedy przebrnąłem przez tę króciutką historię, nie zatrzymując się ani na chwilę, co rusz tylko szybciej wypuszczając powietrze nosem lub chichrając się cicho, mierząc się z osobliwą, aczkolwiek rezolutną prostolinijnością dialogów. Jestem pełen uznania dla ludzkiej, nieskrępowanej niczym wyobraźni, która znalazła odbicie w tej książce.
Jeszcze Alicja po drugiej stronie lustra. Koniecznie!
„(…) ni na chwilę, co rusz tylko szybciej wypuszczając powietrze nosem lub chichrając się cicho, mierząc się z osobliwą, aczkolwiek rezolutną prostoliniowością dialogów. ”
Jestes pewien, że chodziło ci o „prostoliniowość” a nie „prostolinijność”? 😉
Oooo dzięki wielkie za wyłapanie tego chochlika 🙂 Już poprawione.
Story time: napisałem Miłoszowi podjarany; stary, komentarz od Czytelnika, odpowiedz w miłym tonie! – no i staruch zapomniał 🙂 Na szczęście na jego usprawiedliwienie wiem, że miał wczoraj mocno pisarski dzień i pewnie pochłonął go tekst…
Tak czy siak – jeszcze raz dzięki!
Hej, bardzo dziękuję za komentarz! Cieszę się, że mamy takich czujnych Odbiorców. Jak widać, nawet po korekcie potrafią wkradać się błędy. I faktycznie, na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że wczoraj zapomniałem się tym zająć, gdyż większą część dnia pisałem nowy tekst, który już niedługo wyląduje na stronie.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam!